STAŁY PUNKT PROGRAMU
ILE PĘDU POTRZEBA
Mówiłem w wywiadach (np. w Polsacie i w najnowszym numerze Polityki), że wybuch kilkukilogramowego ładunku wybuchowego postulowany ostatnio przez dr. Szuladzińskiego nie może przekazać końcówce skrzydła, ani tym bardziej całej części tylnej samolotu koniecznej ilości pędu (iloczynu masy i prędkości). W pierwszym przypadku zasada zachowania pędu pogwałcona jest o czynnik ~100, zaś w drugim o czynnik wielu tysięcy. Udowodnię to tu i teraz.
p(1) ~ 1.25 Vo M1 ~ 60 tysięcy kg*m/s,
przyjmujac, że końcówka po cudownym nawrocie ma szybkość 25% orginalnej.
W wywiadzie dla czasopisma "Fakt" Szuladziński powiedział, że "przód samolotu poleciał do przodu, tył poleciał do tyłu, a środek pozostał w miejscu". To wskazuje, że ładunek #2 który według niego wybuchł w centropłacie, dał przekaz pędu do tylnej części samolotu równy
p(2) ~1.25 Vo M2 ~ 2.4 milionów kg*m/s
przyjmując, że M2 ~ 25 ton.
ILE PĘDU BYŁO DO DYSPOZYCJI
Skąd wziął się ten pęd? No oczywiście, powinien się wziąć z materiału bomby, częściowo odparowanego i rozrzuconego siłą wybuchu, z prędkością mniej więcej równą prędkości dźwięku w rozgrzanym gazie (w fali uderzeniowej). Ta prędkość równa jest równa v~1000 m/s, ponieważ prędkość dźwięku zmienia się jak pierwiastek kwadratowy z temperatury, a ta jest o rząd wielkości większa, niż powietrza nieogrzanego, w którym prędkość dźwięku jest 3 razy mniejsza (~340 m/s). Prędkość fali uderzeniowej to tylko odgórne oszacowanie średniej prędkości materiału bomby, gdyż nieodparowane, masywniejsze odłamki faktycznie nie rozpędzają się do prędkości rozprężania się kuli ognistej, tak jak żaglówka nie żegluje z fordewindem szybciej od wiatru. Dlatego realistycznie dostalibyśmy mniejszą wartość osiągalnych prędkości i pędu.
Tak jak wiele wielkości fizycznych, można prędkość materiału bomby ocenić niezależną metodą, w tym wypadku na przykład ze znanej energii właściwej materiału wybuchowego. Zakładając, że ładunek składa się z mocnego środka wybuchowego trójnitrotoluenu (TNT), energia wybuchu to, jak łatwo sprawdzić, E/m = 4.2 MJ/kg, co po całkowitej zamianie na energię ruchu, nadałoby materiałowi bomby szybkość ( 2*4.2e6 )0.5 m/s = 2900 m/s. Ponieważ jednak olbrzymia większość energii chemicznej zamienia się na ciepło a nie energię kinetyczną, realistyczna prędkość odrzuconego materiału bomby jest < 1000 m/s, co już przed chwilą pokazałem.
Nota bene, ta zasłużona organizacja zwana DRA lub Defense Research Agency, zanim wyda ekspertyzę o wybuchu, musi znaleźć dwa niezależne dowody fizyczne tego wydarzenia. Nie przypuszczenia, nie domysły; dwa niezależne fizyczne dowody. Jeden nie wystarcza. Polecam lekturę. Wybuch można znaleźć i udowodnić, jeśli się wie jak to się robi. Absolutnie nie robi się tego w taki sposób, jak do tego podchodzą eksperci zespołu parlamentarnego. Przytaczają symulacje spadku kadłuba na ziemie, które są dla sprawy smoleńskiej zupełnie bezużyteczne. Owszem, do analizy potrzeba dostępu do wraku. I nie, nie jest na takie badania za późno. Jednak to byłyby b. drogie, detaliczne badania i byłyby konieczne jakieś dobre wstępne poszlaki przemawiające za możliwością sabotażu, a takich brak. Przeciwnie, polska komisja wykluczyła możliwość wybuchu. Najnowsza autopsja ciał p. Wassermana i in. dała ten sam wynik: zaprzeczyła możliwości wybuchu. Powróćmy do naszych obliczeń. Teraz możemy już zrobić
PORÓWNANIE MASY I PĘDU HIPOTETYCZNEJ BOMBY I CZĘŚCI SAMOLOTU
Jaka była masa czegoś co wybuchło (1) przed skrzydłem, albo (2) we wnętrzu centropłata?
Końcówka skrzydła spadła na ziemie BEZ ŚLADÓW wybuchu żadnej bomby, nie była nawet osmalona ani nie rozpadła się na drobne kawałeczki (o czym zapomniał sam Szuladziński, który te koncepcję rozpadu przez wybuch próbuje stosować do samolotu). Ładunek wybuchowy był więc niewielki lub go nie było. To samo rozumowanie odnosi się do przypadku (2). Podobno wystarczy ok. 2 kg, w hipotezie zespołu Macierewicza. Każda dużo większa bomba byłaby zresztą słyszalna łatwo z płyty lotniska.
Ja specjalnie pozwolę sobie wziąć pod uwagę granatnik rakietowy, taki jakiego używa większość armii świata: RPG-7, en.wikipedia.org/wiki/File:RPG7.jpg o masie granatu M = 2.5-4.5 kg. Nie ograniczę się do mniejszych głowic, wezmę M ~ 4 kg; dlatego można mówić o pewnej przesadzie na korzyść teorii wybuchu.
Jaka cześć materiału rozszerzającego się na sześć stron świata (włącznie z górą i dołem) popychać będzie dany obiekt: skrzydło lub kadłub, w najlepszym przypadku? 1/6. Reszta pędu ucieka bowiem w inne strony świata i jest przekazywana innym obiektom. A ile z tej maksymalnej wartości (1/6 materiału bomby lecącego w dobrym kierunku) trafi naprawdę w skrzydło lub kadłub i utkwi w nim? Załóżmy nawet, że 100%, choć to niemożliwe! Wtedy mamy maksymalny przekazany pęd, równy
p(RPG) ~ (M/6)*1000 m/s = 666 kg*m/s [Zwróćmy uwagę na wymowe tej liczby: 666! To potwierdza słuszność mojego oszacowania.... :-]
Tak wiec, nawet przy najlepszych chęciach i wyśrubowanych założeniach, jeden granatnik rakietowy nie wystarcza do urwania i zawrócenia skrzydła. Do tego potrzeba co najmniej p(1)/p(RPG) = 60000/666 = 90 granatników rakietowych RPG-7. To właśnie ten brakujący u Szuladzińskiego czynnik ~100, o którym mówiłem.
Do odrzucenia w tył końca samolotu potrzeba zaś co najmniej p(2)/p(RPG) = 2.4 mln /0.666 tys. = 3600 granatników RPG-7. To ta pomyłka o czynnik większy, niż kilka tysięcy.
[Spróbujmy zresztą wycelować granatnik rakietowy w wąskie i poruszajace się błyskawicznie skrzydło! Co dziesiaty trafi, albo mniej. Stąd wnioskuję, że do magicznego tricku wysłania końcówki skrzydła z powrotem do punktu, gdzie była znaleziona, potrzeba było oddziału dwóch tysięcy komandosów z RPGs, no i potem też trzeba było na koniec umyć i wyklepać bardzo szybko tę końcówkę (jeśli by z niej cokolwiek zostało). To mogli zrobić w tym autokomisie, który stał obok, bo na pewno przed sprzedażą samochodów rutynowo wyklepywali tam stłuczki. Biorę ironiczne komentarze w nawias, bo zdarzało się już, że bywały dosłownie rozumiane. Napiszę jeszcze prościej, bo mimo tej uwagi nadal ktoś w komentarzach nie pojął -- to co w nawiasie kwadratowym, nie jest całkiem na serio :-]
CO TO W OGÓLE JEST ???
Proponowane przez Szuladzińskiego scenariusze to nie fizyka, ani nie inżynieria. Nawet nie fizyka Arystotelesa (jak spadek samolotu w ciągu mniej niż 1 sekundy za brzozą, proponowany w prezentacjach dr. Nowaczyka i Biniendy). To tzw. fizyka smoleńska (czyli bzdurna). Jak raz powiedział Wolfgang Pauli, ta hipoteza nie jest nawet błędna.
Ale taka jest właśnie australijsko-amerykańska ekspertyza wykonana dla zespołu sejmowego pod przewodnictwem posła Antoniego Macierewicza! Została bardzo gorąco przyjęta. Mimo, że dokładnie tak, jak przewidywałem i pisałem w rozdz. 19, dr Szuladziński nie przedstawił obliczeń numerycznych, tylko i wyłącznie domysły. ("Cenie wiedzę i umiejętności Szuladzińskiego, ale nie są one tego rodzaju, aby dać nam nowe rozwiązania numeryczne, poprawne symulacje fragmentacji samolotu, czy to w zderzeniu z zalesionym terenem, czy przy wybuchu hipotetycznej bomby"). Bezpodstawna ekspertyza wykorzystywana jest obecnie przez wszystkich "ekspertów" i fanów zespołu Macierewicza. Z odczytami m.in. o tej właśnie koncepcji jeździł niedawno po kraju prof. W. Binienda, a sama koncepcja dwóch wybuchów (to uczciwie trzeba przypomnieć) ma swe początki w przypuszczeniach dr. K. Nowaczyka (jak informuje p. Michał Jaworski, wzięła się z jego uwag o dwóch wstrząsach, Nowaczyk zawłaszczyl sobie te obserwacje i przerobił je na wybuchy). Wykorzystywana jest do celów zespołu zupełnie nie związanych ani z fizyką czy inżynierią, ani z bezpieczeństwem w lotnictwie.
(c) P. Artymowicz, czerwiec 2012 r.
____________________________________________________________________________________
"Nikt ze światłych ludzi, mający dla siebie choć trochę szacunku, nie będzie wychodził z jakimiś sensacyjnymi wnioskami (zamach), nawet jeśli coś się nie zgadza." (dr Grzegorz Szuladziński w 2011 r. , przed pracą zleconą dla zespołu Macierewicza)
____________________________________________________________________________________
W komentarzu z 29.06 opisuję moje pytania do Grzegorza Szuladzinskiego i brak jego odpowiedzi.
Komentarze
Pokaż komentarze (317)